rąk. Trudno było twierdzić, że urodziła się bez tych
narzędzi. Potem próbowała zasłaniać się pracami domowymi JEDNA DLA PIĘCIU 87 - praniem i odkurzaniem, ale Jack zapewnił ją, że zrobią to wszystko wieczorem - razem. - Dwie osoby wykonują każdą pracę dwa razy szybciej niż jedna - powiedział. Malinda jęknęła na samo wspomnienie. Jej ostatnią deską ratunku byli chłopcy. W domu Malindy tylko plątaliby się pod nogami, a u siebie nie mogli przecież zostać sami. Dokładnie w tym momencie zadzwonił dzwonek u drzwi i zjawił się Jason. Chłopcy nie mogli już być wymówką i Malinda mogła spokojnie przez cały dzień stanowić dodatkową parę rąk Jacka. Czekając, aż Jack wyprowadzi auto z garażu, Malinda próbowała znaleźć korzystne aspekty sytuacji. Pomagając Jackowi przyspieszy prace, a i argumenty Cecile przypominającej pana Adderly stracą swoje podstawy. Sama nie wiedziała, czemu myśli te nie bardzo ją pocieszyły. Dwie godziny później, kiedy stała przyparta ramieniem Jacka do ściany w łazience, też nie czuła się ani trochę pocieszona. Przytrzymywała kluczem spawaną przez Jacka rurę. Jego ramię przyciśnięte było do jej brzucha, kolana do goleni. Nawet gdyby chciała, nie mogłaby się odsunąć. Jack pracował jak wściekły. Od momentu wejścia do domu nie spoczęli ani na moment. Meble zostały usunięte, dywany zwinięte i wyniesione do garażu. W ścianie łazienki ziała wybita wielka dziura. Malinda była przerażona i miała tylko nadzieję, że Jack wie, co robi. - Już prawie koniec. Trzymaj mocno - poinstruował 88 JEDNA DLA PIĘCIU Malindę, ocierając pot z czoła i kierując palnik na kolejny odcinek rury. Malinda miała ogień na twarzy, sama nie wiedziała, czy od palnika acetylenowego, czy od bliskości Jacka. Nie mogła oderwać od niego oczu. Podciągnął do łokci rękawy bluzy i na jego nagich przedramionach błyszczały kropelki potu. Pod opaloną skórą widoczne były napięte mięśnie i żyły. Malinda śledziła wzrokiem jedną z żył od łokcia do nadgarstka i marzyła, by zrobić to także palcem. Ręce Jacka były bardzo silne, ale Malinda wiedziała, jak potrafią być delikatne. Poznała ich delikatność tuż przed pocałunkiem na śniegu. I jeszcze raz, w jego gabinecie. Mogła to porównać jedynie do wkładania palca do kontaktu. Zaabsorbowana tymi myślami zapomniała zupełnie o swoich obowiązkach i wypuściła z ręki klucz. Właśnie w tej chwili Jack przeciął palnikiem rurę,